image
image
image
image
image
image
image
image
image
image

Rowerem po Ameryce Łacińskiej, z plecakiem po Andach

Jeśli kręci cię turystyka rowerowa i góry, a ponadto masz latynoską duszę, zapraszam na moją stronę! Buduję ją z wrażeń i zdjęć uzbieranych w czasie długich wojaży na rowerze i z plecakiem po Ameryce Łacińskiej. Obiecuję spojrzenie z perspektywy podróżnika bez pośpiechu, gdzie droga sama w sobie jest ważniejsza niż cel podróży.

Trzy razy parkrun, czyli petarda na Nowy Rok

Co to jest parkrun? To cotygodniowe sprawdziany biegowe, organizowane w parkach na dystansie 5 km. Czy da się przebiec kilka parkrunów jednego dnia? Nie bardzo, chyba, że ktoś dysponuje wehikułem czasu, albo mieszka w pobliżu linii zmiany daty. Zawody odbywają się bowiem w różnych miejscach na świecie, ale zawsze o 9 rano. Jednak jest kilka dni w roku, kiedy organizuje się dodatkowe biegi, niekoniecznie o 9. Wtedy można obejść się bez podróży w czasie. Takim dniem jest Nowy Rok. W minionego Sylwestra skorzystałem z okazji i zostałem (prawdopodobnie) pierwszym człowiekiem na planecie Ziemia, który przebiegł trzy parkruny w przeciągu dwóch godzin. Nie sądzę, żebym przeszedł w ten sposób do historii lekkoatletyki, ale przynajmniej zacząłem 2019 rok z przytupem. Swoje zmagania opisałem na blogu pod tytułem: Trzy razy parkrun, czyli petarda na Nowy Rok.

Prowincja Ha Giang
Formacje krasowe w geoparku Dong Van w zapomnianej prowincji Hà Giang przy granicy z Chinami.

Wietnamskie awarie i wypadki

To jest strona o Ameryce Południowej, ale cóż, Ziemia jest okrągła, a ja czasem mylę kierunki. Jakiś czas temu zapragnąłem zobaczyć zaćmienie słońca w Patagonii. Spakowałem do plecaka wszystko jak należy: okopconą szybkę, aparat z odpowiednimi filtrami oraz książkę z przepowiedniami o końcu świata. I nagle klops. Nie potrafię powiedzieć, czy wsiadłem do złego samolotu, czy może pilot z jakiegoś powodu skręcił na wschód. W każdym razie wylądowałem w Hanoi. Nie dałem za wygraną - za grosze kupiłem motocykl-zombie (znaczy się - pół trup, pół żywy motocykl) i przez trzy tygodnie kręciłem się po pograniczu chińsko-wietnamsko-laotańskim, kombinując, jak by tu się przedostać przez góry w stronę cieśniny Beringa i dalej, przez Amerykę do upragnionej Patagonii. W tym czasie wietnamscy kierowcy próbowali wybić mi z głowy ten pomysł. Wszyscy, co do jednego, usiłowali popełnić na drodze samobójstwo, zabierając mnie przy okazji ze sobą do piekła. W końcu jeden okazał się stosunkowo skuteczny - do dziś noszę blizny po tamtym spotkaniu. Tak się składa, że wielu moich znajomych wkrótce wyrusza do Wietnamu, inni właśnie stamtąd wrócili, bądź też akurat tam są (Anḥ có khỏe không, Łukasz?). Z tej okazji w dziale z historiami z podróży opublikowałem sprawozdanie z mojej tragicznej przygody, zaś poniżej zamieszczam okolicznościową galerię zdjęć. Jak wspomniałem, jest to strona o Ameryce Południowej i podróżach rowerem. No tak, zastanówmy się raz jeszcze...

Geopark Dong Van
Pola ryżowe w północnej prowincji Lao Cai.
jezioro Hoàn Kiếm
Żółwia wieża na jeziorze Hoàn Kiếm w centrum Hanoi.
Ha Long selfie
Obowiązkowe selfie z zatoką Ha Long w tle.
wieprz
W drodze na niedzielny rynek w Lai Chau.
uliczny fryzjer
Uliczny salon piękności w Bac Ha.
krewetki
Połów krewetek na wyspie Cat Ba.
chłopiec z Cat Ba
Chłopiec z Cat Ba.
rzeźnik
Sąsiedzkie pogaduszki przy ulicznym ćwiartowaniu mięsa (prowincja Hà Giang).
okolice Meo Vac
Podróż motocyklem z Dong Van do Meo Vac to adrenalina i zapierające dech górskie krajobrazy (panorama sklejona z trzech zdjęć).
kobieta Hmong
Ponad 90% ludności prowincji Hà Giang to mniejszości etniczne, których styl życia niewiele zmienił się od wieków .
Bao Lac
Na przedmieściach Bao Lac.
dzieci Hmong
Dzieci z górskiej wioski u podnóża najwyższej góry Indochin - Fansipan.
Ha Long
Godzina szczytu w zatoce Ha Long.
propaganda
Wszechobecne dekoracje przypominające, że jesteś w socjalistycznym raju.